wtorek, 12 sierpnia 2014

Kwiaty zatopione w wodzie jako dekoracja stołu weselnego

Kwiaty w wodzie mogą bardzo stać się bardzo ciekawą dekoracją stołu weselnego. Jest to niezwykle oryginalny i efektowny pomysł. Twoi goście z pewnością będą zachwyceni!

 

Taką dekorację możesz wykonać samodzielnie. Wystarczy dobrać odpowiedni wazon - przezroczysty, wysoki i smukły. Czasem używa się również innych kształtów wazonów np. w kształcie kieliszka lub dużych, okrągłych. Wszystko zależy od tego, jakie kwiaty wybierzemy.

 Co potrzebujemy do wykonania takiej dekoracji? Wazon, ozdobne kamienie, muszelki, świecące kostki itp., wybrane kwiaty, główki kwiatów lub same płatki, pływająca świeczka. Oczywiście nie trzeba wykorzystywać wszystkich materiałów. Można użyć np. samych kwiatów, które zanurzymy w wodzie albo samych kamyczków i pływającej świeczki. Możliwości jest wiele. Wszystko zależy od naszej kreatywności ;)

Jak to zrobić? Sposobów jest kilka. Kwiaty możemy utrzymać na dnie za pomocą czegoś ciężkiego, np. kamieni. Można również przykleić kwiaty do dna albo uniemożliwić im wypłynięcie kładąc na górę pływającą świeczkę (kwiat powinien mieć wtedy długość zbliżoną do wysokości naczynia).

Jakie kwiaty wybrać? Róże, storczyki, tulipany, a może jeszcze coś innego? Wszystko zależy od Twoje inwencji twórczej. Warto też zastanowić się nad tym, co bardziej pasuje do naszej sali, jaki jest jej wystrój itp. Ważne, aby był to przemyślany wybór.

Taka dekoracja nie musi być droga. Wszystkie potrzebne materiały można zakupić samemu - na allegro albo w jakimś sklepie z dekoracjami. Ewentualnie możemy poprosić jakąś panią z kwiaciarni o wykonanie takiej dekoracji, jednak wtedy trzeba liczyć się z podniesieniem kosztów. Można też zatrudnić firmę zajmującą się dekoracją sal, kościołów itd., ale wówczas koszty takiej przyjemności będą już bardzo duże. 

Co myślicie o takiej dekoracji? 











1 komentarz:

  1. A co z trwałością takich kwiatów? Czy po uroczystości nie gniją, nie psują się? A może to właśnie przedłuża ich trwałość?
    Pozdrawiam, Mikołaj T.

    OdpowiedzUsuń